*Alex*
Savannah
budzi mnie o poranku czułym pocałunkiem. Otwieram oczy i uśmiecham się do niej.
-
Dzień dobry kochanie. - przytula mnie do siebie. - Nieźle się wczoraj upiłeś...
Może przygotuję Ci śniadanie i dam tabletkę na kaca? - proponuje, na co tylko
przytakuję.
Żona
udaje się do kuchni, a ja w międzyczasie przywracam się do normalnego stanu i
dołączam do niej.
-
Przepraszam za wszystko. - obejmuję ją od tyłu i składam na jej szyi pocałunek.
-
Już dobrze, Lex. Ja też przepraszam. - odwzajemnia całus i podaje mi szklankę
wody oraz tabletkę. - Weź, kac Ci przejdzie. - dodaje i wraca do robienia
omletów. Ale ona mnie rozpieszcza.
-
Wyjaśnisz mi tylko co robiłaś z Eianem? - zadaję nurtujące mnie pytanie i
siadam przy stole.
-
Złożyłeś pozew o rozwód. Chciałam abyś był zazdrosny. - odpiera i podaje mi
posiłek. - Wycofaj go.i wróć do domu. - dodaje i siada ze swoją porcją
naprzeciwko.
-
Okay. Jeszcze dziś się tym zajmę. - odpowiadam i zaczynam jeść. - Naprawdę
smaczne. - chwalę jej pracę, a ona tak szczerze się uśmiecha.
Chyba
w końcu wszystko zaczyna się układać.
Wieczorem,
gdy po kolacji kładziemy się na łóżku, Savy mocno się do mnie przytula.
-
Lexik... - zaczyna z uśmiechem i wkłada rękę pod moją koszulkę. - Nie brakuje
Ci, no wiesz... - seksownie przygryza wargę.
-
Nawet nie wiesz jak... - cmokam ją w usta.
Savannah
siada na mnie okrakiem i ściąga górną część mojej garderoby. Pozbywam się jej
bluzki oraz stanika i z czułością muskam wargami jej skórę. Czuję na plecach
jej palce rysujące niewidzialne wzorki. Wsuwam dłonie pod jej spodenki i
pieszczę jej pośladki, a Savy śmieje się uroczo. Rozpina zamek od moich jeansów
i zsuwa je. Szybkim ruchem zdejmuję jej spodenki i rzucam je na bok. Bielizna
również ląduje na podłodze. Sięgam dłonią do szuflady, ale Sav mnie
powstrzymuje.
-
Alex... Pomyślałam sobie, że to najwyższa pora na dziecko. - szepcze mi do
ucha.
-
Też tak sądzę. - kładę dłonie na jej biodrach i przyciągam do siebie.
To
jedna z lepszych decyzji w naszym życiu. Jestem cholernie szczęśliwy. Mam
nadzieję, że od teraz nie będziemy się więcej kłócić.
Patrzę
na Savy z miłością, a ona w taki sam sposób na mnie. Obracam się z nią, tak, że
teraz ja jestem na górze i zaczynam obsypywać jej ciało tysiącami pocałunków.
Ukochana wplata palce w moje włosy, gładzi moje plecy i słodko mruczy. Układam
ją w wygodnej pozycji i w ramach gry wstępnej zabawiam się z nią paluszkami.
-
Oh Alex... - wdycha, a jej uśmiech staje się jeszcze większy. - To co robisz to
idealne potwierdzenie opisu Ciebie... Alex dobry we wszystkim i Alex dobry ze
swoimi rękoma. - chichocze słodko.
-
Gotowa? - pytam, nawiązując kontakt wzrokowy.
-
Tak. - odpowiada i oplata mnie nogami w pasie.
Opieram
się na rękach, kładąc dłonie tuż obok jej głowy i wsuwam się w nią. Zaczynam
powoli, cały czas obserwując ją. Dawno tego nie robiliśmy i chcę, aby
zapamiętała to jak najlepiej. Przyspieszam i wpijam się jej usta. Słyszę nasze
nierówne i szybkie oddechy, głośne bicie serc. Sav ponownie wplata palce w moje
włosy i lekko je ciągnie. Po intensywnej zabawie, gdy oboje dochodzimy, padamy
na łóżko obok siebie. Przytulam żonę do siebie, tak mocno jak nigdy wcześniej i
całuję jej skroń. Wymieniamy jeszcze kilka uśmiechów, aż w końcu zasypiamy.
Tacy słodziutcy... Jak Savy usłyszała "rozwód" to od razu się ogarnęła ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next.