*Alex*
Budzę
się w salonie McNeely'ego. Po kłótni z żoną udałem się prosto do jego domu.
Zerkam na zegar, jest 9 rano. Chowam twarz w poduszki i leżę. Nie mam
najmniejszej ochoty na jakąkolwiek czynność.
-
Alex, przygotowałem Ci śniadanie. - Eian wchodzi do pomieszczenia z tacą w
rękach. - Ej, stary. Co jest? - pyta z troską, siadając obok mnie.
-
Nie chcę jeść. Nie chcę żyć. Chcę Savannah. - mruczę pod nosem i podnoszę się
do pozycji siedzącej.
-
Oj, daj sobie spokój. Jeśli Cię nie docenia to znaczy, że nie jest Ciebie
warta. - odpiera i podaje mi jedzenie. - Musisz to zjeść, bo nie będziesz miał
siły, by złożyć pozew rozwodowy. A do tego w sobotę mamy próbę.
-
No dobra... - wzdycham i biorę pierwszy kęs bułki. - A tak w ogóle, to dzięki
za wszystko. - posyłam mu szczery uśmiech i zabieram się za posiłek.
-
Nie ma za co. - basista wstaje i rusza do kuchni. - Idę trochę posprzątać.
Tego
popołudnia składam pozew rozwodowy. Tak jak poradził mi Eian opisałem całą sytuację,
orzekając o jej winę. Nie było to dla mnie zbyt łatwe, ale musiałem.
W
sobotę spotykamy się całym zespołem na próbie w domu Hudsonów. Brandon wita
mnie serdecznie, a Brennan od razu prosi mnie, bym został świadkiem na jego
ślubie. Oczywiście, że się zgadzam. Kumplowi się nie odmawia. Savannah nie
zwraca na mnie nawet uwagi, a Eian jest dziwnie milczący.
Tego
wieczora, gdy wychodzę do sklepu po chleb, bo się skończył, dostrzegam mojego
współlokatora, całuącego się z kimś pod drzewem niedaleko domu. Dziewczyna z
daleka także wydaje mi się znajoma. Zakradam się do nich, tak by mnie nie
widzieli i teraz już wiem kim ona jest.
Napewno całuje się z Sav!
OdpowiedzUsuńTo nie przeciągam i czekam na next.
Buziaki:*