*Savannah*
Przyjeżdżam
do rodzinnego domu i zostawiam auto na podjeździe tuż za białym Ferrari ojca.
-
Siostra! Jak dobrze Cię widzieć! - Brandon przytula mnie od wejścia i od razu
prowadzi do salonu. - Tęskniłem za Tobą. - dodaje i wtula głowę w moje ramię.
-
Ja też tęskniłam, a nie widzieliśmy się kilka dni… - odpieram i cmokam go w
polik. - Gdzie jest mama? Muszę z nią porozmawiać.
-
Jest w pokoju dziewczyn. Pomaga im się przygotować. - odpowiada. - Jest jeszcze
jedna ważna sprawa, nim znów mi znikniesz. - dorzuca, gdy chcę iść na piętro.
-
O co chodzi? - spoglądam mu prosto w oczy. Zazwyczaj nie jest taki poważny.
-
Niebawem biorę ślub i chciałbym, abyś została moją świadkową. - oznajmia i
chwyta moją dłoń.
-
Oczywiście, że zostanę. - godzę się, choć doskonale wiem, że ludzie będą się
krzywo patrzeć, bo to będzie gejowski ślub. Brandon od dłuższego czasu jest z
Brennanem.
-
Dziękuję. - ściska mnie mocno i pozwala iść do matki.
-
Można? - pytam, lekko uchylając drzwi od pokoju sióstr.
-
Savannah! - Sierrah zrywa się z miejsca i podbiega do mnie, mocno się wtulając.
-
W końcu jesteś! - Rynnah również przytula się do mnie.
-
Oj córciu… Miło Cię widzieć. - mama Saundra także mnie obejmuje.
Tkwimy
tak w bezruchu przez dłuższą chwilę, aż w końcu przychodzi tata Ken.
-
A tu co? - jest zaskoczony, dopóki nie dostrzega, że jestem pośrodku. - Savka
przyszła! Dawno Cię tu nie było… Co u Ciebie?
-
Wszystko nie tak… - odpieram zgodnie z prawdą. - Ale nie chcę o tym mówić. -
dodaję szybko i wydostaję się z rodzinnego uścisku. Siadam na łóżku Sier i
zaczynam płakać. - Moje małżeństwo z Alexem się sypie… Nie wiem już co robić… -
wyznaję i ścieram łzy spod oczu.
-
Może da radę to uratować? Ja i twoja mama chcieliśmy się rozwieść, krótko po
narodzinach Brandona. - tata siada obok mnie i przyciska moją głowę do swojego
serca.
-
Lex się stara, ale ja wiem, że to nie ma sensu. Nie ma już tego uczucia co
wtedy… - rozklejam się jeszcze bardziej.
-
Porozmawiaj z nim tak szczerze, spróbujcie chociaż raz. - mama przysiada się z
drugiej strony i czule głaszcze mnie po włosach.
Przy
rodzicach czuję się kochana i doskonale wiem, że mogę okazać im swoją słabość.
Rozumieją mnie jak nikt inny. Może i mam dziewczyny z Girl’s Squad’u, ale to
oni dają najlepsze rady, bo mają to już za sobą.
Po
występie dziewczyn, za który zajęły pierwsze miejsce w konkursie talentów,
wracam do domu. Światła są zgaszone, wewnątrz panuje całkowita cisza. Zdejmuję buty
i po omacku, podpierając się o ściany docieram do kuchni. Alex czeka na mnie
przy stole, a jedynym światłem jest blask zapalonych świec.
-
To wszystko dla mnie? - pytam z niedowierzaniem, a gdy chłopak przytakuje,
rzucam mu się na szyję. - Dziękuję! - całuję go czule w usta i siadam po
drugiej stronie stołu.
Może
jednak jest dla nas jakaś szansa?
Fajny rozdział. Taki ciepły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next.