*Savannah*
Otwieram
oczy i widzę rażące białe światło. Rozglądam się, wszystko jest białe. Białe
ściany, biały sufit, biała posadzka, białe pościele... Odwracam głowę w prawą
stronę i widzę Alexa. Siedzi ze zmartwioną miną i czule gładzi moją dłoń.
-
Kochanie... - szepcze i muska ustami mój policzek. - Słoneczko, jak się
czujesz?
-
Już mi lepiej. - odpieram i chcę się podnieść, ale Lex mnie powstrzymuje.
-
Lekarz kazał Ci leżeć i odpoczywać. - oznajmia z powagą. - Jak byłaś
nieprzytomna zrobił Ci badania. Zawołam go zaraz, bo chce jeszcze zrobić USG. -
dodaje i wstaje z krzesła, także białego.
-
Ale Lexik... Co mi jest? - pytam, ale on już nie słyszy.
Kładę
się wygodniej i biorę do dłoni komórkę. Jeszcze raz czytam SMS-a od męża, a
następnie kojarzę to tekstem, który przyuważyłam kiedyś w jego pamiętniku. Zapierał się, że to nie
jego, ale teraz mam już 100% pewności, że jednak tak.
-
Już jestem. - Flaggy wraca do sali. - To jest doktor. - wskazuje ręką na około
50-letniego mężczyznę z widoczną już siwizną.
-
Dzień dobry, pani Flagstad... - przedstawia się i krótko mówi czego już
dowiedział się ze wcześniejszych badań, po czym wykonuje USG. - Gratuluję,
siódmy tydzień. Jest jednak zła wiadomość. Ciąża jest zagrożona, jak
wspomniałem.
-
Co? - pytam i otwieram usta ze zdziwienia. Udało się nam.
-
Będziemy mieli dziecko. O Boże! Kocham Cię! - Alex cmoka mnie najpierw w usta,
potem w brzuch.
-
Mój wariat. - czochram jego włosy i uśmiecham się szczerze.
Nadchodzi
wieczór. Alex był na chwilę w domu, przebrał się i przywiózł mi kilka rzeczy,
bo zostaję przez weekend w szpitalu. Chcą mnie obserwować.
Leżę
w łóżku, Lex siedzi na krześle i gładzi moją dłoń.
-
Wiesz co... - zaczynam, a mąż odwraca wzrok w moją stronę. - Na dobre nam
wyszło to kłócenie... Przynajmniej mocniej mnie kochasz. - rzucam żartobliwie.
-
A co? Czegoś Ci kiedyś brakowało? - pyta z poważną miną.
-
Nie, tak po prostu... Widzę, że jest inaczej... Tak... Lepiej niż na początku.
- odpieram i ściskam jego dłoń.
Nie
wiem ile mija czasu, gdy rozmawiamy lub po prostu patrzymy na siebie z miłością
w ciszy, aż zasypiam. Nie walczę ze zmęczeniem jak kiedyś, bo teraz muszę o
siebie dbać jeszcze bardziej. Już kocham naszego małego aniołka i zrobię dla
niego wszystko.
Tak myślałam :)
OdpowiedzUsuńUrocza scenka.
Pozdrawiam i czekam na next.